Czy Fundacja na Malcie ma sens dla polskiego przedsiębiorcy?
Poznajcie Tomasza – pięćdziesięciodwuletni założyciel sieci hurtowni farmaceutycznych obejmującej Polskę, Czechy, Słowację i Węgry. Firma rodzinna, budowana przez piętnaście lat, generuje obecnie około ośmiu milionów złotych rocznie czystego zysku do wypłaty jako dywidenda dla wspólników. Tomasz właśnie otrzymał ofertę przejęcia przez zachodnią korporację za dwadzieścia milionów euro. Po transakcji planuje stopniowo wycofać się z aktywnej działalności biznesowej, a córka studiuje w Szwajcarii i zastanawia się nad karierą w Genewie.
Na spotkaniu z family office w Londynie Tomasz usłyszał o maltańskiej fundacji prywatnej: „Unia Europejska, stabilna jurysdykcja, elastyczne opodatkowanie, możliwość traktowania jako trust z zerową stawką, idealne dla zarządzania kapitałem po exit”. Tomasz przychodzi do mojego biura z pytaniem: „Czy powinienem założyć maltańską fundację do zarządzania kapitałem?”
Odpowiedź, jak zwykle w prawie podatkowym, brzmi: to zależy. W przypadku Tomasza jednak – w przeciwieństwie do większości polskich przedsiębiorców – maltańska fundacja może faktycznie mieć sens. Ale nie z powodów, które przedstawił mu doradca finansowy. I przede wszystkim – nie jako pierwsza opcja.
Malta: fundacja z osobowością prawną i podwójnym reżimem podatkowym
Maltańska private foundation to instytucja ciekawa i dopracowana od strony techniki legislacyjnej. Jak wszystkie fundacje prywatne – czy to maltańskie, liechtensteińskie czy panamskie, bądź inne fundacje offshore – służą przede wszystkim jako narzędzie izolacji aktywów, swoistego ich „osierocenia” w sposób zapewniający zachowanie kontroli przy jednoczesnym wyzbyciu się własności. Fundator przenosi aktywa do fundacji, która staje się ich prawnym właścicielem. Od tego momentu aktywa te nie należą już do fundatora – nie mogą zostać zajęte przez jego wierzycieli przy błędnej decyzji inwestycyjnej w innym przedsięwzięciu, nie ulegną rozparcelowaniu w toku spraw spadkowych i zgodnie z przepisami o zachowku, nie wejdą w skład majątku dzielonego przy rozwodzie. Aktywa są wyizolowane, „osierocone”, ale tym samym chronione przed roszczeniami skierowanymi przeciwko fundatorowi jako osobie fizycznej.
Na temat praktycznych zastosowań pisałem więcej w artykule Jukos kontra Kreml. Jak struktury offshore uratowały miliardy przed państwową grabieżą.
Jednocześnie fundator nie traci kontroli – zachowuje znacznie szersze uprawnienia nadzorcze niż settlor trustu. Może nadzorować administrację fundacji, żądać kopii dokumentów i sprawozdań finansowych, interweniować w sprawach kluczowych decyzji dotyczących zarządzania aktywami, nawet – jeśli tak stanowi statut fundacji – zachować prawo do zmiany beneficjentów lub strategii inwestycyjnej. To fundamentalna zaleta fundacji względem tradycyjnego trustu common law, gdzie settlor zazwyczaj definitywnie traci jakąkolwiek kontrolę nad przekazanymi aktywami.
Minimalne wymagania są symboliczne – tysiąc sto sześćdziesiąt pięć euro wkładu początkowego, rejestracja u notariusza, obowiązkowa licencja MFSA dla administratorów (chyba że są już licencjonowanymi trustees). Beneficjenci mogą być wskazani w akcie notarialnym lub w oddzielnym dokumencie, co zapewnia pewien poziom poufności – choć znacznie niższy niż kiedyś, bo rejestry beneficjentów rzeczywistych obowiązują również na Malcie zgodnie z dyrektywami unijnymi.
Największą atrakcją maltańskiej fundacji jest podwójna możliwość wyboru reżimu podatkowego. Fundacja może być opodatkowana jako spółka (stawka trzydzieści pięć procent, ale z przedziwnym systemem zaliczenia podatkowego obniżającym efektywną stawkę podatkową do nieco ponad pięciu procent) lub – po nieodwołalnej elekcji – jako trust, gdzie przy spełnieniu warunków można osiągnąć całkowitą przejrzystość podatkową: zero podatku na Malcie, jeśli wszystkie dochody pochodzą ze źródeł zagranicznych, wszyscy beneficjenci nie są rezydentami maltańskimi, a fundator również nie jest maltańskim rezydentem.
Światowa geografia fundacji: od Liechtensteinu po Karaiby
Ale Malta to tylko jedna z wielu możliwości. Zanim Tomasz zdecyduje się na jakąkolwiek strukturę zagraniczną, powinien poznać pełny krajobraz międzynarodowych fundacji prywatnych. Fundacje to instytucja wywodząca się z tradycji kontynentalnej prawa cywilnego, ale w ostatnich dekadach przejęta i zaadaptowana przez jurysdykcje common law, tworząc fascynującą mozaikę możliwości.
Liechtenstein pozostaje archetypem i złotym standardem fundacji prywatnych. Fundacja prawa Liechtenstein (Stiftung) to prototyp, od którego wzorują się wszystkie pozostałe jurysdykcje. Liechtenstein oferuje pełną osobowość prawną fundacji, niezależność aktywów, mocną ochronę prywatności, elastyczność w zakresie uprawnień fundatora i beneficjentów. Z uwagi na przynależność do Europejskiego Obszaru Gospodarczego fundacje prawa Liechtensteinu są uznawane w całej Unii Europejskiej. To jurysdykcja najczęściej wybierana przez najbogatsze europejskie rodziny do długoterminowego zarządzania międzypokoleniowym majątkiem. Jednak Liechtenstein to również najdroższe rozwiązanie, ale i kłopotliwe z uwagi na różne powody, które warto zostawić do osobistej rozmowy.
Panama jako alternatywa offshore. Panamska Private Interest Foundation, utworzona na podstawie ustawy z tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego piątego roku, bezpośrednio wzorowana jest na modelu zaczerpniętym z Liechtenstein, ale zaprojektowana dla klientów latynoamerykańskich i międzynarodowych poszukujących większej prywatności i niższych kosztów. Fundacja panamska nie może regularnie prowadzić działalności komercyjnej, ale może posiadać spółki, nieruchomości i aktywa finansowe. Oferuje silną poufność, ochronę aktywów i korzystne opodatkowanie dla aktywów pozapanamskich. Panama to jedna z najpopularniejszych jurysdykcji offshore dla struktur ochrony aktywów, zaraz po Liechtensteinie. Jednak tutaj pojawia się pierwszy istotny sygnał ostrzegawczy dla Tomasza: Panama nie jest członkiem Unii Europejskiej, znajduje się na różnych listach obserwacyjnych międzynarodowych organizacji, a polskie przepisy podatkowe traktują ją z głęboką podejrzliwością.
Austria jako europejska alternatywa. Austriacka Privatstiftung, ustanowiona ustawą z tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego trzeciego roku, oferuje podobne rozwiązanie w sercu Europy. Wymaga minimalnego wkładu siedemdziesięciu tysięcy euro, zapewnia szeroką swobodę fundatorowi i jest szeroko wykorzystywana przez austriackie rodziny do kontrolowania struktur holdingowych. W Austrii funkcjonuje ponad trzy tysiące fundacji prywatnych, a wiele najbogatszych austriackich rodzin kontroluje największe krajowe przedsiębiorstwa właśnie przez te wehikuły. Jednak austriacka Privatstiftung podlega austriackiemu podatkowi od osób prawnych według stawki znacznie wyższej niż stosowana przez Liechtenstein, bądź efektywnie pobierana przez Maltę.
Jersey i Guernsey: common law spotyka fundację. Wyspy Normandzkie, tradycyjnie kojarzone z trustami, w ostatnich piętnastu latach wprowadziły własne ustawodawstwa fundacyjne – Jersey w dwa tysiące dziewiątym, Guernsey w dwa tysiące dwunastym. Te fundacje common law łączą elementy trustu i spółki: posiadają osobowość prawną, zarządzane są przez radę (council), nie mają udziałowców, mogą służyć celom charytatywnym i niecharytatywnym. Jersey i Guernsey oferują nowoczesne ramy prawne, elastyczność, profesjonalną obsługę i – kluczowo – długą tradycję współpracy z międzynarodowymi strukturami majątkowymi. Od wprowadzenia legislacji powstały setki fundacji Jersey i Guernsey, wykorzystywanych zarówno w planowaniu rodzinnym jak i jako „osierocone” podmioty w strukturach służących izolacji aktywów. Dla Tomasza Jersey lub Guernsey mogłyby być atrakcyjne jako jurysdykcje cieszące się lepszą reputacją niż klasyczne raje podatkowe, z długą historią profesjonalnych usług wealth management. Nie jest to jednak rozwiązanie tanie.
Dubai (DIFC) i Abu Dhabi (ADGM): nowe gwiazdy Bliskiego Wschodu. Oba emirackie ośrodki finansowe niedawno wprowadziły nowoczesne ramy prawne dla fundacji, modelowane na międzynarodowych najlepszych praktykach. Zyskują popularność wśród bliskowschodnich i globalnych rodzin dla ochrony aktywów, planowania sukcesji i struktur międzynarodowych. Zjednoczone Emiraty Arabskie oferują polityczną stabilność, brak podatku dochodowego, rozwiniętą infrastrukturę finansową i rosnącą sieć traktatów podatkowych. Dla polskiego przedsiębiorcy mogłoby to brzmieć egzotycznie, ale w praktyce DIFC i ADGM stają się poważnymi graczami w międzynarodowym wealth planning, zwłaszcza dla osób planujących życie między Europą a Azją.
Karaiby: różnorodność i zróżnicowana jakość. Wiele karaibskich jurysdykcji – Saint Kitts, Antigua, Bahamy – uchwaliło własne ustawy fundacyjne wzorowane na modelach Liechtensteinu i Panamy. Jednak ich wykorzystanie różni się znacznie w zależności od jurysdykcji, relacji bankowych i reputacji. Niektóre są traktowane jako wiarygodne centra finansowe (jak Kajmany czy Bahamy), inne bardziej jako klasyczne raje podatkowe z ograniczonym dostępem do międzynarodowego systemu bankowego.
Problem: polski punkt widzenia i przepisy CFC
Ale Tomasz nie zarządza międzynarodowym imperium. Rozważa maltańską fundację głównie z jednego powodu: chce oszczędzić na podatkach w Polsce. I tu zaczyna się problem.
Z perspektywy polskiego systemu podatkowego maltańska fundacja będzie najprawdopodobniej zagraniczną jednostką kontrolowaną w rozumieniu artykułu 30f ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Definicja zagranicznej jednostki w tym przepisie obejmuje expressis verbis „fundację, trust lub inny podmiot albo stosunek prawny o charakterze powierniczym” nieposiadające siedziby, zarządu ani rejestracji na terytorium Polski, w których polski rezydent posiada określone prawa lub sprawuje kontrolę faktyczną – w tym jako założyciel (fundator) lub beneficjent.
Tomasz jako fundator i beneficjent maltańskiej fundacji spełni definicję osoby kontrolującej zagraniczną jednostkę. Pytanie brzmi: czy ta maltańska fundacja będzie zagraniczną jednostką kontrolowaną podlegającą opodatkowaniu CFC w Polsce?
Przepisy CFC przewidują kilka alternatywnych podstaw do uznania zagranicznej jednostki za kontrolowaną. Pierwsza: siedziba w kraju z listy rajów podatkowych. Malta na tej liście nie figuruje. Druga: siedziba w kraju, z którym Polska nie ma umowy o wymianie informacji podatkowych. Polska ma taką umowę z Maltą od dziesięcioleci. Te dwa testy Malta przechodzi bez problemu.
Trzecia podstawa jest najważniejsza i najbardziej złożona: łączne spełnienie testu kontroli, testu niskiego opodatkowania oraz testu dochodów pasywnych. Test kontroli jest oczywisty – Tomasz jako fundator i beneficjent posiada ponad pięćdziesiąt procent praw do uczestnictwa w zysku fundacji. Test dochodów pasywnych również – jeśli fundacja otrzymuje wyłącznie dywidendy ze spółek zależnych, sto procent jej przychodów stanowią dochody pasywne wymienione w katalogu ustawowym.
Test niskiego opodatkowania wymaga, aby faktycznie zapłacony podatek był niższy o co najmniej dwadzieścia pięć procent od polskiego dziewiętnastu procent CIT. Jeśli maltańska fundacja wybierze opodatkowanie jako trust i osiągnie zerową stawkę, test jest spełniony automatycznie. Jeśli wybierze opodatkowanie jako spółka – test będzie spełniony: podatek wówczas wynosi nominalne 35 %, ale efektywnie niewiele więcej niż 5 % (takie cuda zdarzają się tylko na Malcie, aby móc się pochwalić na forum międzynarodowym wysoką stawką CIT, a jednocześnie zachęcić zagranicznych przedsiębiorców do inwestycji, efektywnie tego podatku nie pobierając).
Wniosek: maltańska fundacja Tomasza zarządzająca środkami ze zbycia biznesu w Polsce będzie zagraniczną jednostką kontrolowaną podlegającą przepisom CFC.
Konsekwencje: automatyczne opodatkowanie w Polsce
Co to oznacza praktycznie? Że Tomasz będzie zobowiązany co roku wykazać w swoim polskim zeznaniu podatkowym dochód maltańskiej fundacji i zapłacić od niego dziewiętnaście procent podatku w Polsce – niezależnie od tego, czy fundacja wypłaciła mu jakąkolwiek dywidendę. Opodatkowanie następuje automatycznie, corocznie, dopóki fundacja spełnia kryteria CFC.
Gdzie więc oszczędność podatkowa? Znika.
Wyjątek: rzeczywista działalność gospodarcza – ale jaka?
Istnieje jednak kluczowy wyjątek. Artykuł 30f ustęp osiemnasty stanowi, że przepisów CFC nie stosuje się, jeżeli zagraniczna jednostka kontrolowana, podlegająca opodatkowaniu od całości swoich dochodów w państwie członkowskim Unii Europejskiej lub w państwie należącym do Europejskiego Obszaru Gospodarczego, prowadzi w tym państwie istotną rzeczywistą działalność gospodarczą.
Przepis następnie szczegółowo opisuje kryteria oceny tej rzeczywistej działalności: czy zarejestrowanie wiąże się z istnieniem przedsiębiorstwa faktycznie wykonującego działalność – lokal, wykwalifikowany personel, wyposażenie; czy struktura nie funkcjonuje w oderwaniu od przyczyn ekonomicznych; czy istnieje współmierność między zakresem działalności a posiadanym lokalem, personelem, wyposażeniem; czy zawierane porozumienia są zgodne z rzeczywistością gospodarczą i mają uzasadnienie; czy fundacja samodzielnie wykonuje swoje podstawowe funkcje przy wykorzystaniu własnych zasobów, w tym obecnych na miejscu osób zarządzających.
Dodatkowo ustęp dwudziesty lit. A wymaga, aby rzeczywista działalność miała charakter istotny – bierze się pod uwagę stosunek przychodów z prowadzonej rzeczywistej działalności do przychodów ogółem.
Tu docieramy do sedna problemu. Dla Tomasza, który sprzedał operacyjny biznes farmaceutyczny w Europie Środkowej i teraz zarządza kapitałem inwestycyjnym z dwudziestu milionów euro – jakie maltańskie funkcje gospodarcze miałaby pełnić maltańska fundacja?
Gdyby Tomasz faktycznie prowadził z Malty operacyjną działalność – zakładał maltańskie centrum logistyczne obsługujące dystrybucję farmaceutyczną w basenie Morza Śródziemnego, zatrudniał maltański zespół compliance dla produktów medycznych, prowadził z Malty rzeczywiste projekty ekspansji na rynki północnoafrykańskie – wówczas moglibyśmy mówić o rzeczywistej działalności gospodarczej na Malcie. Ale wymaga to realnych inwestycji: biuro, zespół, operacje, koszty dziesiątek tysięcy euro rocznie.
I wtedy maltańska fundacja zaczyna mieć sens nie jako narzędzie optymalizacji podatkowej, ale jako rzeczywista struktura operacyjna międzynarodowej działalności.
Kluczowe pytanie: dlaczego nie polska fundacja rodzinna?
Dla Tomasza, który jest i pozostaje polskim rezydentem podatkowym, pierwszym i najbardziej oczywistym rozwiązaniem powinna być więc polska fundacja rodzinna. Wprowadzona ustawą o fundacji rodzinnej z dwudziestego szóstego stycznia dwa tysiące dwudziestego trzeciego roku, funkcjonująca od dwudziestego drugiego maja dwa tysiące dwudziestego trzeciego, polska fundacja rodzinna to nowoczesne narzędzie do zarządzania majątkiem rodzinnym i planowania sukcesji.
Kluczową zaletą polskiej fundacji rodzinnej jest możliwość prowadzenia tak zwanej działalności dozwolonej, która – dopóki nie następują wypłaty świadczeń na rzecz beneficjentów – w ogóle nie generuje obowiązku podatkowego.
Działalność dozwolona obejmuje wszystko, czego Tomasz potrzebuje do zarządzania kapitałem po sprzedaży biznesu: uczestnictwo w spółkach kapitałowych (posiadanie i zarządzanie udziałami i akcjami), nabywanie i zbywanie papierów wartościowych i instrumentów pochodnych (budowanie i zarządzanie portfelem inwestycyjnym), najem i dzierżawę mienia (inwestycje w nieruchomości), udzielanie pożyczek spółkom portfelowym. Fundacja może zbywać mienie – pod warunkiem że nie zostało ono nabyte wyłącznie w celu dalszego zbycia – co pozwala na restrukturyzację portfela bez automatycznego opodatkowania każdej transakcji.
Dopóki fundacja nie wypłaca świadczeń beneficjentom, jej dochody z działalności dozwolonej nie podlegają opodatkowaniu. Fundacja może przez lata – a nawet dziesięciolecia – akumulować kapitał, reinwestować zyski z portfela akcji i obligacji, dokonywać transakcji na rynkach finansowych, wszystko bez bieżącego podatku. Podatek pojawia się dopiero w momencie wypłaty świadczenia beneficjentowi – wówczas stosuje się piętnaście procent od kwoty wypłaty.
Dla Tomasza scenariusz jest prosty: po sprzedaży biznesu za dwadzieścia milionów euro środki trafiają do polskiej fundacji rodzinnej. Fundacja inwestuje kapitał w zdywersyfikowany portfel – akcje międzynarodowych spółek, obligacje korporacyjne i skarbowe, fundusze private equity, nieruchomości komercyjne. Portfel generuje powiedzmy milion euro rocznie dochodu z dywidend, odsetek i zysków kapitałowych. Dopóki fundacja nie wypłaca świadczeń Tomaszowi ani jego córce, ten milion euro nie podlega żadnemu opodatkowaniu. Kapitał narasta, reinwestowany jest zgodnie ze strategią zarządzania aktywami, a podatek pojawia się dopiero gdy rodzina faktycznie potrzebuje środków do wydania – wtedy wypłata następuje z obciążeniem piętnastu procent.
Dla Tomasza pozostającego w Polsce, zarządzającego kapitałem po sprzedaży biznesu, polska fundacja rodzinna oferuje wszystko czego potrzebuje: profesjonalne zarządzanie majątkiem rodzinnym, jasne zasady sukcesji (córka może być zarówno beneficjentem jak i członkiem rady fundacji), ochronę przed roszczeniami przyszłych wierzycieli beneficjentów, elastyczność w kształtowaniu uprawnień poszczególnych członków rodziny, stabilne i przewidywalne opodatkowanie w Polsce.
Dlaczego więc w ogóle rozważać struktury zagraniczne?
Scenariusz drugi: Tomasz przenosi się do Monako
Rozważmy jednak także inny scenariusz. Załóżmy, że po sprzedaży biznesu Tomasz nie ma zamiaru dalej prowadzić intensywnej działalności operacyjnej. Chce zarządzać kapitałem, podróżować, spędzać czas z rodziną. Córka jest w Genewie, syn planuje studia w Barcelonie. Tomasz myśli o przeprowadzce do Monako – księstwo bez podatku dochodowego, godzina lotu do Genewy, dwie godziny do Barcelony, stabilność, bezpieczeństwo, międzynarodowe środowisko.
Tomasz spędzi drugą połowę życia zarządzając pasywnymi inwestycjami z kraje, gdzie dochody osób fizycznych w ogóle nie są opodatkowane. Nie boi się przy tym exit tax, ponieważ jego majątek jest aktualnie w gotówce, które exit tax nie podlega. Teoretycznie może dalej zarządzać z Monako polską Fundacją Rodzinną, ale boi się braku stabilności polskiego systemu podatkowego. Obawia się, że preferencje podatkowe fundacji rodzinnych mogą zniknąć z dnia na dzień, jak wcześniej z dnia na dzień zmieniły się zasady opodatkowania Spółek Komandytowo – Akcyjny, Funduszy Inwestycyjnych Zamkniętych Aktywów Niepublicznych.
I w tym scenariuszu maltańska fundacja nagle nabiera całkowicie innego sensu.
Jeśli Tomasz stanie się rezydentem Monako – a więc przestanie być polskim rezydentem podatkowym – przepisy CFC przestają go dotyczyć. Artykuł 30f dotyczy wyłącznie podatników będących polskimi rezydentami podatkowymi. Monako nie ma podatku dochodowego od osób fizycznych. Maltańska fundacja jako struktura unijna oferuje stabilność prawną, profesjonalną administrację, dostęp do unijnego systemu traktatów podatkowych.
Fundacja może zarządzać dwudziestoma milionami euro kapitału, inwestować w akcje, obligacje, fundusze private equity, nieruchomości. Może wybrać opodatkowanie jako trust – przy spełnieniu warunków zerowa stawka na Malcie jeśli dochody pochodzą ze źródeł zagranicznych a beneficjenci nie są maltańskimi rezydentami. Tomasz jako rezydent Monako otrzymujący wypłaty z maltańskiej fundacji nie płaci podatku w Monako. Malta nie pobiera podatku u źródła przy wypłacie do nierezydentów. Efektywna stawka opodatkowania: zero.
Czy to jest legalne? Tak, pod warunkiem że Tomasz faktycznie staje się rezydentem Monako – mieszka tam przez wymagany czas, posiada mieszkanie, ma w Monako centrum interesów życiowych. Nie chodzi o fikcyjną rezydencję podatkową dla celów unikania opodatkowania, ale o realną zmianę miejsca zamieszkania i życia.
Maltańska fundacja w tym scenariuszu pełni rolę profesjonalnego zarządcy majątku dla osoby fizycznej będącej rezydentem jurysdykcji zero-tax. Fundacja ma osobowość prawną, więc może bezpośrednio zawierać umowy z bankami inwestycyjnymi, funduszami, zarządcami portfeli. Może korzystać z unijnej sieci traktatów podatkowych dla minimalizacji podatków u źródła od otrzymywanych dywidend i odsetek. Może wykorzystywać participation exemption dla dochodów z udziałów kapitałowych. Może tworzyć segregated cells dla różnych klas aktywów czy różnych członków rodziny.
Malta jako element strategii exit i emigracji
I tu docieramy do kluczowego wniosku: maltańska fundacja ma sens dla polskiego przedsiębiorcy nie jako narzędzie do obniżenia podatków od polskiego biznesu prowadzonego przez polskiego rezydenta, ale jako element kompleksowej strategii połączenia exit transaction z osobistą emigracją podatkową.
Typowa sekwencja wygląda następująco: przedsiębiorca sprzedaje operacyjny biznes, uzyskując znaczący kapitał wymagający profesjonalnego zarządzania; jednocześnie decyduje się na zmianę miejsca zamieszkania z przyczyn życiowych – rodzina za granicą, zakończenie aktywnej kariery biznesowej, chęć życia w międzynarodowym środowisku; przenosi rezydencję podatkową do Monako, Szwajcarii, Zjednoczonych Emiratów Arabskich lub innej jurysdykcji przyjaznej dla zarządzania majątkiem; zakłada maltańską fundację jako profesjonalny wehikuł do zarządzania kapitałem z poziomu Unii Europejskiej; fundacja korzysta z unijnych regulacji, traktatów, systemu bankowego; jako nierezydent polski i nierezydent maltański przedsiębiorca osiąga optymalną efektywność podatkową.
W tym scenariuszu Malta nie jest sztuczną konstrukcją do unikania podatków, ale racjonalnym wyborem jurysdykcji dla zarządzania międzynarodowym majątkiem przez osobę faktycznie żyjącą poza Polską. Fundacja ma rzeczywistych maltańskich administratorów licencjonowanych przez MFSA, rzeczywiste maltańskie biuro, rzeczywiste maltańskie koszty operacyjne. Ale beneficjent faktycznie mieszka w Monako, faktycznie tam żyje, faktycznie tam ma centrum interesów.
Konkluzja: Malta tylko z emigracją
Dla Tomasza wniosek jest prosty. Jeśli pozostaje polskim rezydentem podatkowym – maltańska fundacja nie ma sensu. Przepisy CFC zniwelują wszelkie korzyści podatkowe, a dodatkowe koszty i komplikacje będą tylko utrapieniem. Polska fundacja rodzinna będzie znacznie lepszym rozwiązaniem.
Ale jeśli Tomasz faktycznie przenosi się do Monako – ze względów życiowych, rodzinnych, osobistych – wówczas maltańska fundacja staje się eleganckim i efektywnym narzędziem zarządzania kapitałem w kontekście międzynarodowym. Nie jako sposób na ominięcie polskich podatków, ale jako naturalny element nowego życia jako rezydent jurysdykcji zero-tax.
Międzynarodowe planowanie majątkowe w roku dwa tysiące dwudziestym piątym wymaga spójności wszystkich elementów układanki: gdzie faktycznie mieszkasz, gdzie prowadzisz biznes, gdzie zarządzasz kapitałem, gdzie żyje Twoja rodzina. Malta może być częścią tej układanki – ale tylko gdy cała konstrukcja ma sens gospodarczy, życiowy i rodzinny, wykraczający daleko poza same kwestie podatkowe.